Mam na imię Davide, urodziłem się 4 marca 1999 roku w Rzymie, a dokładnie w Ostii. Uczyłem się w szkole ITI M. Faraday na kierunku elektryka, a raz w tygodniu w poniedziałki po zajęciach we włoskiej szkole uczęszczałem do polskiej szkoły w Ostii.

Moim hobby jest rugby. Uprawiałem ten sport przez 6 lat: 4 lata w drużynie Nea Ostia Rugby i 2 lata w US Primavera Rugby, która znajduje się na Campi Sportivi w Rzymie. W czasie kariery sportowej miałem okazję grać z innymi reprezentacjami z różnych państw. Mój pierwszy mecz reprezentacyjny był na Malcie w 2015, w czasie, kiedy byłem kapitanem drużyny. Zdobyliśmy wtedy puchar. Byłem bardzo dumny z siebie i drużyny.

Następnie grałem przeciwko reprezentacjom z Argentyny, Afryki Południowej, Hiszpanii oraz Mołdawii. Niestety później doznałem poważnego urazu, przez co nie mogłem grać w rugby. Postanowiłem więc przekazywać swoją pasję dzieciom i zostałem trenerem.

W 2018 roku zdałem maturę włoską oraz polską. Byłem szczęśliwy, ponieważ myślałem, że już nigdy więcej nie będę musiał się uczyć, tylko już będę zarabiał. Po ukończeniu szkoły pracowałem jako murarz na budowie w Rzymie i była to bardzo ciężka praca. Nie miałem czasu, żeby wyjść z kolegami czy iść na siłownię, ponieważ przychodziłem do domu i byłem tak zmęczony, że jedyne, o czym myślałem, to tylko to, aby położyć się spać. Wtedy każdy dzień wyglądał tak samo, a życie stało się monotonne. Postanowiłem więc zmienić pracę.

Znalazłem prace jako termo hydraulik i podpisałem moją pierwszą umowę o pracę za 800 €. Ta praca nie różniła się wiele od poprzedniej, ponieważ wychodziłem z domu o 6 rano i wracałem o 19. Właśnie wtedy zaczęłam myśleć o przeprowadzeniu się do Polski. Były to pierwsze niepewne plany, ponieważ to inne państwo, inny język inni ludzie, kultura. Postanowiłem, że poczekam, znajdę jeszcze jedną pracę i sprawdzę, czy będzie dla mnie odpowiednia. Zatrudniłem się jako montażysta okien. W tej pracy również było ciężko i nie miałem życia poza nią. I tak też z dnia na dzień spakowałem walizki i kupiłem bilet do Polski w jedną stronę.

Gdy przeprowadziłem się do Polski, do małego miasta pod Białymstokiem, byłem trochę zagubiony, ponieważ prawie nikogo nie znałem i nie wiedziałem, gdzie szukać pracy. Postanowiłem więc złożyć dokumenty do policji. Zacząłem uczyć się w domu wiedzy o społeczeństwie oraz historii, ponieważ musiałem zdawać testy z wiedzy ogólniej oraz zdawałem testy fizyczne oraz testy na komputerze i miałem rozmowę z psychologami. 7 listopada 2019 zostałem przyjęty do policji, a 15 listopada zostałem oddelegowany do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie .

Na początku było bardzo ciężko, ponieważ nie znałem wszystkich słów po polsku oraz ich znaczenia. Na szczęście na swojej drodze spotkałem mnóstwo życzliwych ludzi z całej Polski, którzy pomagali mi w nauce. Z biegiem czasu nie byli tylko kolegami, ale stali się rodziną. Spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę: razem się uczyliśmy, razem ćwiczyliśmy i razem imprezowaliśmy po służbie. Pierwszego dnia nikt nie potrafił wymówić mojego imienia po włosku, więc ochrzczono mnie Italiano. Przełożeni i wykładowcy również tak do mnie mówili. W szkole nauczyłem się dyscypliny i porządku, ponieważ za ich brak były kary, np. bieganie 5 km w czasie deszczu lub gdy padał śnieg. Kara nigdy nie była dla jednej osoby, zawsze karany był cały pluton (czyli 30 osób). Wtedy właśnie uczyliśmy się, żeby nie myśleć tylko o sobie, lecz brać odpowiedzialność za wszystkich.

Gdy skończyłem szkołę, przez 4 miesiące pracowałem w oddziale patrolowo-interwencyjnym w małej miejscowości pod Białymstokiem, a aktualnie, od miesiąca, pracuję w Oddziałach Prewencji Policji w Warszawie.

Czasami zdarza mi się tęsknic za Włochami, za kolegami i za rodziną, która tam została. Jednak myślę, że przeprowadzenie się do Polski było najlepszą decyzją, jaką w życiu podjąłem. Podczas pobytu w Polsce poznałem mnóstwo ludzi, którzy mi pomagali i byli w stosunku do mnie przyjaźni. Uczyli mnie wymowy polskich słów, a ja uczyłem ich języka włoskiego. Pokazali mi polskie tradycje świąteczne, a ja pokazałem im włoską tradycję.

W Polsce wśród Polaków czuje się jak w domu i myślę, że moje życie jest właśnie tutaj, a nie we Włoszech, gdzie się urodziłem.
Aktualnie mam dziewczynę, z którą planuje wspólną przyszłość i rodzinę w Polsce.

Davide Trawiński


Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!