(ur. 27 maja 1949 w Chorzowie) – polski polityk, ekonomista, działacz społeczny, nauczyciel akademicki, poseł na Sejm I, II I III kadencji, urzędnik Parlamentu Europejskiego, od 2013 do 2016 ambasador Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej oraz Zakonie Maltańskim.
Ukończył w 1972 studia na Wydziale Ekonomiki Transportu Uniwersytetu Gdańskiego. W 1978 uzyskał stopień doktora nauk ekonomicznych. W latach 1976–1978 kierownik ośrodka Odwoławczej Izby Morskiej z siedzibą w Gdyni. Następnie do 1989 był adiunktem w Instytucie Ekonomiki Handlu Zagranicznego UG. W latach 1988–1989 wykładał w Gdańskim Instytucie Teologicznym.
Na początku lat 80. zakładał Klub Inteligencji Katolickiej w Gdańsku, był jego sekretarzem generalnym. W 1980 wstąpił do „Solidarności”, był ekspertem ekonomicznym związku, a w latach 1982–1989 rzecznikiem prasowym Lecha Wałęsy. Podczas obrad Okrągłego Stołu z ramienia strony solidarnościowej zajmował się m.in. przygotowywaniem relacji dla prasy drugiego obiegu.
Z rekomendacji „Solidarności” w latach 1989–1990 pełnił funkcję ministra stanu w kancelarii prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego.
W latach 1991–2001 sprawował mandat posła na Sejm I, II i III kadencji z okręgów radomskich: nr 7 i nr 37. Był wybierany z ramienia Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W Sejmie był przewodniczącym i następnie wiceprzewodniczącym Komisji Integracji Europejskiej, pracował też w Komisji Spraw Zagranicznych.
W rządzie Jerzego Buzka objął stanowisko sekretarza stanu i zastępcy przewodniczącego Komitetu Integracji Europejskiej. Został też zastępcą głównego negocjatora ds. akcesji RP do Unii Europejskiej. Po konflikcie z Ryszardem Czarneckim odszedł do KPRM (jako sekretarz stanu), do marca 1999 nadal pełniąc dotychczasowe funkcje w zespole ds. akcesji. Po 2001 wycofał się z bieżącej działalności politycznej, przy czym w 2005 poparł inicjatywę powołania Partii Demokratycznej.
W 1991 należał do inicjatorów powstania Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, promującej integrację europejską. Został członkiem rady fundatorów i przewodniczącym rady programowej fundacji. W latach 2005–2006 sprawował funkcję jej prezesa. Od 1999 do 2004 pełnił funkcję zastępcy rektora Kolegium Europejskiego z siedzibą w Brugii (rektora kampusu w Natolinie). W 2005 i 2006 jako główny ekspert międzynarodowy doradzał gruzińskiemu parlamentowi w sprawach integracji europejskiej. Od 2006 pracował w Parlamencie Europejskim w Brukseli (będąc pierwszym Polakiem na dyrektorskim stanowisku w strukturze PE). Początkowo był dyrektorem ds. kontaktów z parlamentami krajowymi, w 2009 został dyrektorem ds. kontaktów z Kongresem Stanów Zjednoczonych. Organizował otwarte oficjalnie w 2010 Biuru Parlamentu Europejskiego EPLO w Waszyngtonie, którym kierował do 2012.
19 czerwca 2013 powołany na stanowisko ambasadora RP przy Stolicy Apostolskie, a także ambasadora RP przy Zakonie Maltańskim. Urzędy objął 6 lipca 2013, został odwołany w czerwcu 2016. Następnie przeszedł na emeryturę I zamieszkał częściowo w Umbrii we Włoszech, a częsciowo w stolicy Polski.
Podczas studiów poznał swoją żonę Wandę. Ojciec dwóch córek I dziadek kilku wnuków.
Julia: Panie Ambasadorze, pamiętam jedno z naszych najważniejszych spotkań, kiedy to Pan wraz z małżonką Wandą przyjechaliście do włoskiego liceum językowego, do którego uczęszczałam, aby opowiedzieć o Polsce. Miałam wówczas okazję uczestniczyć w najciekawszej lekcji, która odbyła się w aula magna dla wszystkich klas trzecich, czwartych i piątych. Nauczycielka geografii poprosiła Pana wówczas, aby opowiedział nam o czasach w których Pan żył, w okresie “żelaznej kurtyny” w krajach Europy wschodniej. Pana wypowiedź w niezwykły sposób wciągnęła nas uczniów w historię tamtych czasów, tak że młodzi ludzie słuchali z zapartym tchem, a nawet zadawali pytania. Dzisiaj chciałabym zapytać o więcej.
Czytałam Pana bogatą biografię. Jaka sprawowana funkcja była dla Pana najbardziej interesująca, fascynująca lub przyniosła wiele satysfakcji i dlaczego?
Piotr Nowina-Konopka: Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo to czym zajmujemy się w ciągu życia, to to co chcemy robić, bo nas to interesuje. Dla mnie pasjonująca była cała sytuacja lat 80-tych. W Polsce panował komunizm. Ja działałem w opozycji, współpracowałem z Lechem Wałęsą, potem przy okrągłym stole i to było fascynujące i wiedziałem, że robię rzeczy ważne i chyba potrzebne. Potem przez 10 lat jeśli się jest członkiem Sejmu to przez trzy kadencje przygotowujesz mnóstwo ustaw, prowadzisz mnóstwo dyskusji, debat, jeździsz po całej Europie. Wspaniałe zajęcie, mam świetne wspomnienia. Następnie Polska w Unii Europejskiej, fascynujące bo to było odkrycie troszkę innego świata. Polska musiała się dostosować do reguł działających w UE i musieliśmy np. zastosować przepisy do rybołówstwa, kodeksu drogowego, odpowiedzialności cywilnej i wszystkiego tego co dotyczyło harmonizacji. Następnie Kolegium Europejskie. Co roku odpowiadałem za 120 studentów z 35 krajów europejskich. Mogłem poznać ludzi, którzy byli już po studiach czyli dorośli, dojrzali, oni przyjeżdżali na rok studiów europejskich w Natolinie. To byli ludzie na najwyższym poziomie. Do dziś mam kontakty z wieloma z nich. Zabawne, dlatego że pamiętam taką parę która się wtedy poznała. Niemiec i Polka. Oni skończyli Kolegium Europejskie w jednym roczniku w 2000 roku i dziś są najbliższymi przyjaciółmi mojej starszej córki i jej męża, więc świat jest malutki. Oczywiście to wszystko było możliwe dlatego, że był język francuski. My zawsze mówiliśmy po angielsku i francusku, w zależności od sytuacji. Weź pod uwagę, że jak się mówi kilkoma językami, to to otwiera świat niesamowicie. Wspaniali profesorowie i to było naprawdę interesujące. Potem znalazłem się jako dyrektor w Parlamencie Europejskim. Odkryłem Unię Europejską jakby od środka. Poznałem mnóstwo ludzi, współpracowałem z parlamentami narodowymi krajów członkowskich, więc musiałem bardzo dużo się przemieszczać i jeździć, odwiedzać, spotykać się. Prowadzić cały czas dyskusje, redagować dokumenty. Potem zaś kolejna niespodzianka, władze Parlamentu Europejskiego wysłały mnie do Waszyngtonu, gdzie chcieli żebym założył nowe biuro Parlamentu Europejskiego przy Kongresie Stanów Zjednoczonych. To możesz sobie wyobrazić jakie to było wrażenie i ile było emocji. To było trochę skomplikowane, dlatego że przepisy, które obowiązują urzędników Parlamentu Europejskiego są dość sztywne i twarde. Po to, żeby unikać korupcji i wszystkich niedozwolonych praktyk, trzeba było znaleźć sposób, żeby to się zmieściło także w porządku prawnym, w systemie prawnym Stanów Zjednoczonych. To nie było łatwe, ale się udało. Trzy lata poznawałem Amerykę: rząd, kongres, jeździliśmy z moją żoną po Stanach. USA ma swoje plusy i minusy. Wady i zalety. Ale dzięki temu mogliśmy „dotknąć” zupełnie innego kraju. No i wreszcie trzy lata, które spędziłem w Rzymie. Trafiając na pontyfikat papieża Franciszka – który jest sam w sobie osobą niezwykłą. No a ambasador ma ten przywilej, że może od czasu do czasu spotkać się, porozmawiać, poznać kim jest ten człowiek, który został papieżem.
Na koniec, skoro się pytasz, co mi się najbardziej podobało, co mi utknęło w pamięci … Teraz żyjemy sobie w Umbrii. Ja nie wiem czy Włosi doceniają piękno swojego kraju. Mamy bardzo dużo przyjaciół włoskich i to są świetni ludzie. Jesteśmy emerytami, więc wynajęliśmy dom, uprawiamy ogródek. Ja się zajmuję trochę takim stolarstwem artystycznym używając drewna oliwkowego, bo tu we włoszech jest ono bardzo szlachetnym materiałem. Robię z niego różne rzeczy, małe przedmioty, a Ty mnie pytasz co było najciekawsze. No co ja mam Ci powiedzieć…
Od jakiegoś czasu mieszka Pan we Włoszech, jakie różnice dostrzega Pan między młodymi Polakami a młodymi Włochami?
Piotr Nowina-Konopka: Ja znam Włochy od wielu lat. Przyjrzeliśmy tutaj kiedyś turystycznie na narty w Dolomity, miałem studentów Włochów. Miałem również kolegów współpracowników w Parlamencie Europejskim. Tak naprawdę mogłem poznać Włochy dopiero w momencie kiedy w 2013 roku przyjechaliśmy do Rzymu i tam ambasadorowałem. Młodych jeszcze bardziej poznaję teraz tutaj w Umbrii, no bo wiadomo że ambasadorowie to się zajmują głównie ludźmi już dorosłymi mniej młodymi. Chociaż przyjeżdżali do nas do ambasady i uczniowie z Polski i młodzi Włosi też składali wizyty, także mogłem sobie wyrobić jakiś pogląd. I to jest tak, że Włosi od Polaków teoretycznie nie powinni się niczym różnić. Są tej samej rasy, tej samej kultury. Różni ich język, tradycja, historia, ich sposób gotowania. Różni ich sposób rozmawiania. Włosi bardzo często do rozmowy używają rąk i tłumaczą: jak tutaj trzeba, to tak, to jest inaczej. Polacy zwykle nie posługują się rękami, tylko rozmawiają. To jest różnica mało ważna. Ja myślę że, młodzi Włosi, po pierwsze są bardzo związani z tą swoją ojczyzną. Ja myślę, że dla ciebie Macerata to jest twoje miejsce na świecie pewnie ważne. Europa jest dla nas czymś co jest dla nas wspólne. I to jest myślę rzecz, która jest niezwykle ważna, ale młodzi Polacy mają w swoim plecaku całą historię swojego kraju, ich rodziców. Inną niż Włosi. Inne są wspomnienia Polaków z drugiej wojny światowej. Inne są z okresu powojennego. Włosi nie mieli komunizmu, a u nas był komunizm. Byli jednak bogatsi w tamtych latach od Polaków. To stwarza oczywiście różnicę. Kiedy myślę o Polakach, to myślę że ten bagaż mają w plecaku: bagaż historii, bagaż tradycji, bagaż warunków kulturowych, bagaż klimatu czy innych np. kuchni. To oczywiście inaczej kształtuje, ale jeżeli coś wspólnego jest między Włochami i młodymi młodymi Polakami, to jest to z całą pewnością wspólna przynależność do wspólnej Europy. Ja uważam, że to strasznie ważne dlatego, że bycie Europejczykiem to znaczy przyjęcie do wiadomości, że nie cały świat składa się z Włochów, a w moim przypadku cały świat składa się z Polaków. Ja muszę uznać, że Włosi będą się trochę różnili ode mnie. Jeżeli nigdy nie byłbym we Włoszech i nie poznał żadnego Włocha to myślałbym o nich jako o takich ludziach trochę z innej planety. To samo byłoby z młodymi Polakami. Gdyby nie jeździli po Europie np. na wakacje w ramach turystyki, a może w ramach wymiany studenckiej Erasmusa. A może ktoś z naszych bliskich gdzieś pracował lub pracuje w innym kraju w Europie. Jeżeli w ten sposób poznajemy te inne kraje europejskie to zaczynamy się przyzwyczajać do tego, że nie jesteśmy jakimś dziwnym tworem, który żyje sam dla siebie i nie uznaje tego, że ktoś może się ode mnie różnić. To jest rzecz chyba najważniejsza, bo ci młodzi ludzie kiedy jeszcze nie są zajęci pracą powinni mieć oczy i uszy szeroko otwarte, żeby zobaczyć ten inny świat, inną kulturę, aby poznać jak się zachowują ludzie żyjący w innych krajach europejskich… przynajmniej europejskich. Już nie mówię o działaniu wielkiego świata Azji, Afryki i Ameryk. Mam na myśli, że Europa jest dostatecznie duża i jest nad czym się zastanowić. Dobrze jest się oczywiście zastanowić dlaczego Włosi są inni niż Polacy. Dlatego, że historia Włoch jest historią mieszania się ludzi pochodzących z różnych części świata, zwłaszcza wokół Morza Śródziemnego i to spowodowało że sądzę, że Włosi mają trochę szerzej otwarte oczy i uszy. Łatwiej przyjmują do wiadomości, że inni ludzie też są warci naszego zainteresowania. Młodzi Polacy, ich dzieciństwo albo czasy ich rodziców to były czasy kiedy nie można było dostać paszportu czy nie można było wyjechać z Polski. Ja paszport dostałem dopiero po 89 roku. Wcześniej nie mogłem wyjeżdżać, jak miałem poznać Europę? Wy ten przywilej macie już teraz. Młodzi Polacy już teraz mogą jeździć po całej Europie. I w związku z tym myślę, że młodzi Polacy już inaczej patrzą na świat i Europę niż ich rodzice. Dla ich rodziców Europa była marzeniem. Dla młodych w twoim wieku Europa to coś normalnego, gdzie się wyjeżdża i nie zauważasz, że się przekracza granicę. Nie potrzebujesz paszportu, nie potrzebujesz wizy. Bierzesz swój dowód i jedziesz do Niemiec, Francji, Szwajcarii, gdzie chcesz do całej Europy. To wielki przywilej i warto z niego korzystać.
Wrócę jeszcze do tego o czym mówiłem. Nie wszyscy Europejczycy mówią po włosku i nie wszyscy mówią po polsku. Przewagę mają wciąż ci co mówią innymi językami. Myślę, że zwłaszcza znajomość języka angielskiego jest oczywiście obowiązkowa. Jak się poruszać w Europie? Jak rozmawiać? Jeżeli kogoś spotkasz we Francji Belgii Niemczech Holandii, Czechach, jeżeli ktoś nie mówi po włosku trzeba będzie rozmawiać na migi?
Czy jako ambasador przy Stolicy Apostolskiej ma nam Pan do opowiedzenia jakąś ciekawą anegdotę?
Piotr Nowina-Konopka: Opowiem taką sytuację, która mi się zdarzyła na samym początku. Ambasador kiedy przyjeżdża do kraju, w którym ma urzędować musi złożyć tak zwane listy uwierzytelniające. To jest bardzo oficjalna uroczystość. Jest teczka z białym orłem na teczce, w teczce jest list prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, który to informuje jego świątobliwość, że mianował pana Piotra Nowinę Konopkę ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej. Będzie wdzięczny papieżowi i Watykanowi za życzliwość dla nowego ambasadora. To jest sytuacja formalna, tam się nic nie załatwia, ale jest okazja spotkania się w cztery oczy z papieżem. To się odbywa w sposób bardzo uroczysty. Ambasador jest ubrany we frak, białą muchę i ma przypięte ordery. Ja przygotowując się do tego pierwszego spotkania sprawdzałem jak zazwyczaj przebiega taka uroczystość wręczenia listów uwierzytelniających i wiedziałem, że ambasador był zawsze wpuszczany do biblioteki Pałacu Watykańskiego. To wspaniały pałac, wspaniała sala gdzie znajdują się piękne obrazy, meble, wszystko bardzo piękne. Ambasador zazwyczaj w tym fraku, z orderami na piersi wpuszczany jest do biblioteki i zaraz po wejściu czeka, bo z drugiej strony powinien się pojawić papież, który ma zwykle na sobie nie tylko białą sutannę i piuskę białą, ale też ubrany jest w taką kapę z futra z gronostajów białych i wspaniale haftowaną stułę. Wszedłem więc do tej biblioteki i czekam aż pojawi się papież. Wtedy wiadomo, że on pójdzie w moją stronę i ja wtedy będę mógł iść też w jego stronę i na środku tej sali, wręczę mu moje listy uwierzytelniające. No ale coś te drzwi naprzeciwko się nie otwierają. Naglę słyszę czyjść oddech, bo jestem już skupiony na tych drzwiach przede mną i słyszę czyjś oddech. Odwracam się, a tutaj stoi papież tuż zaraz przy moich drzwiach. Nie zauważyłem. Patrzyłam przed siebie na tamte drzwi, w których miał się pojawić. Papież w sutannie bez futerka, bez stuły. Po prostu w sutannie. To było lato, to był wrzesień. Było jeszcze bardzo ciepło, więc miał na sobie bardzo cienką sutannę, spod której prześwitywały czarne spodnie, a papieże zawsze nosili białe spodnie i czerwone buty. Pamiętam tę historię dlatego że mi się wtedy pokazał jako człowiek normalny. Bardzo łatwy w kontakcie, mieliśmy potem świetną rozmowę.
Opowiem jeszcze jeden mały kawałek związany z tą anegdotą. Ja mu dałem w prezencie książkę, cieniutką książkę napisaną w czasach „Solidarności” przez księdza profesora Tischnera. To była książka znana na całym świecie i to była etyka solidarności. To bardzo ważny tekst w czasach kiedy rodziła się „Solidarność”. Udało mi się znaleźć w Argentynie tę książkę po hiszpańsku. Podarowałem papieżowi tę książkę i założyłem taki fragment, w którym ksiądz Tischner napisał o tym jak papieże mogą patrzeć na historię, bo mają inny punkt obserwacyjny. On się zaciekawił i powiedział: niech mi pan przeczyta, co tam jest napisane? Wie pan ja nie wziąłem dziś okularów. A ja odpowiedziałem: ale ta książka jest po hiszpańsku. Rozmawialiśmy trochę po francusku trochę po włosku, mój włoski był wtedy dość kiepski. Więc musiałem czytać po hiszpańsku.
Należę do grupy młodych dziennikarzy włosko-polskich, którzy starają się rozwijać zawodowo. Co ceni Pan w dziennikarzu, a czego nie? Czy jako rzecznik prasowy Lecha Wałęsy ma Pan może dla nas jakieś rady?
Piotr Nowina-Konopka: Tak, w mojej karierze byłem też rzecznikiem prasowym. Rada dla dziennikarzy? Być ciekawym co twój rozmówca ma do powiedzenia. Bardzo często dziennikarze popełniają błąd, bo chcą – temu z kim rozmawiają – powiedzieć co oni sami myślą. A dziennikarz nie jest od tego żeby mówić co on sam myśli. Dziennikarz jest przede wszystkim kimś, żeby dowiedzieć się co myśli ten ktoś z kim rozmawia. Trzeba uczyć się rozmawiać z ludźmi, żeby skłonić do otwartej rozmowy. Ludzie często nie mówią prawdy albo całej prawdy. Są zabiegani, są nieśmiali i dziennikarz musi ośmielić swojego rozmówcę, żeby ten rozmawiał z nim po przyjacielsku. To jest pewna generalna zasada. Druga zasada jest chyba taka. Jeżeli zajmujesz się jakimś tematem. Np. trzęsieniem ziemi. Macie przecież za sobą to doświadczenie. Jeżeli chcesz pracować nad tym tematem to musisz się wcześniej dość dużo nauczyć. Musisz wiedzieć gdzie i kiedy wcześniej wystąpiło, jak to wygląda, co powoduje, jakie są skutki. Jak mogą się czuć ludzie, którzy doznali tego doświadczenia. To jest też kwestia ciekawości świata, dziennikarz musi być ciekawy świata. Nie może się zamknąć w swoim małym światku, tylko musi szeroko patrzeć na około, musi przyglądać się ludziom, musi obserwować to co się dzieje, musi być na bieżąco z wydarzeniami, które w tej chwili się dzieją bliżej i dalej od niego. Wreszcie ostatnia rzecz. Są dziennikarze, którzy zostali dziennikarzami „z braku laku”. Dziennikarze, którzy nie są dziennikarzami dlatego, że ich to interesuje, tylko dlatego że coś trzeba robić. Dziennikarz musi wiedzieć po co on to robi. To się nazywa misja, powołanie. Jako członkowie wspólnoty dziennikarskiej polsko-włoskiej ciężko jest liczyć żebyście mieli pełne przekonanie, że macie powołanie do tej roli, żeby was to cieszyło, żeby ta praca przynosiła dobre efekty i żebyście ułatwili komunikację między ludźmi. To jest coś czego w świecie najbardziej brakuje. Ludzie za mało wiedzą o sobie, nie są ciekawi tego drugiego człowieka. A jeżeli się spotkają to często nie umieją ze sobą rozmawiać. Papież Franciszek bardzo dużo mówi o tym jak strasznie ważny jest kontakt z drugim człowiekiem który nam otwiera oczy i serca. Więc tego Ci życzę.
Julia: Dziękuję za te piękne życzenia licząc, że się zrealizują. Serdecznie dziękuję również za tą przemiłą i wartościową rozmowę. Mam nadzieję, że trafi ona do serca wielu młodych ludzi.
Wywiad przeprowadziła Julia Veronica Radici
Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!