![](https://poloniatomy.pl/wp-content/uploads/2021/02/0DABEA1D-F651-4443-998E-987F04D7D390-1140x700.png)
Zapraszam Was do przeczytania mojej opowieści „Opowiem Ci o Bengalii”. Raz w miesiącu pojawi się jej nowy odcinek.
Sofia Di Ascenzi
Zapraszam Was do przeczytania mojej opowieści „Opowiem Ci o Bengalii”. Raz w miesiącu pojawi się jej nowy odcinek.
Rodział 3, „Tundra. Pierwsze działania Buntowników”
Rozległa nizina w czerwonych barwach rozciąga się od Doliny Gangaru do Dangei. Wielka rzeka, która wije się na całej długości tej niziny, rozwidla się i tworzy wiele jezior. Małe trakty ziemi pokryte czerwonym mchem i porostami wyglądają zjawiskowo obok ogromnych zamarzniętych jezior i rzek. Śnieżna lisica o imieniu Tundra patrzy na to z małego pagórka, a jej sierść faluje na wietrze. Ogromne stworzenie ma oczy błękitne jak lód. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie cienka źrenica jak u wilka… Nawet jeżeli ma nietypowe jak na Buntownika oczy, widać, że się boi i w głębi duszy wcale nie jest tak okrutna jak Tayron, który ma dokładnie takie oczy jak ona… Łatwo ją zauważyć, ponieważ jest śnieżnobiała i wyróżnia się na tle jaskrawej roślinności. Dobrze o tym wie. Nie jest to dla niej bezpieczne miejsce, nawet jeżeli zostało nazwane „Nihil”, co oznacza „Nic”, ponieważ to ziemia niczyja.
Tundra mogła zostać łatwo zauważona przez Wilczą Armię, która tutaj zwykle przebywała podczas Pierwszej Wielkiej Wojny, gdy jeszcze Wilczą Armią i Dangeą rządził Bodolf, a nie Tayron. Było to dla niej wspaniałe miejsce do ukrycia, właśnie dlatego, że nikt tu nie mieszkał. Obecność Armii w Nihil była bardzo prawdopodobna, gdyż młody wilk naśladował ruchy swego martwego ojca.
Nagle Tundrę opanowuje złość: czemu głupi Bodolf zdecydował się na wojnę?! Na śmierć tysięcy niewinnych stworzeń? Mógł przecież przewidzieć, że jego przegrana będzie oznaczać pozostawienie całej Wilczej Armii i Dengei na głowie młodego i nieprzygotowanego Tayrona, jak zresztą się stało. Mogl przewidziec, że wilki beda narażone na pewną śmierć w rękach tego niekompetentnego chłopca. Na myśl o śmierci wilków i ich nowego pana Tundra się uśmiecha. Jednak ten uśmiech szybko znika, gdyż przypomina sobie, że wojna przyniosła wiele ofiar nie tylko w znienawidzonym przez nią rodzie wilków, ale również wśród niewinnych stworzeń. Czemu musiał wybrać właśnie tę metodę, wojnę?!
– CZEMU, OJCZYMIE BODOLFIE?! – po całej Nihil rozlega się ryk Tundry, a stado dzikich kaczek wznosi się nad szarym niebem.
Tak, Bodolf jest jej ojczymem, a Tayron przyrodnim bratem. Dlatego ma takie oczy. Na swoje nieszczęście jest pół-lisem i pół-wilkiem porzuconym jako jeszcze małe szczenię, tutaj, w tundrze, na nizinie Nihil pomiędzy Doliną Gangaru a Dangeą.
Ona sama nazywa się Tundra, ponieważ tak na nią wołała pewna śnieżna sowa, która, tak jak wszystkie drapieżniki, była jedną z Wielkich Zwierząt. Musicie bowiem wiedzieć, że w Bengali drapieżniki są cztery razy większe od drapieżników w naszym świecie, umieją mówić i rozumują jak ludzie. Roślinożercy natomiast są zwykłymi zwierzętami, do widoku których ludzie są przyzwyczajeni. Gdyby nie ta sowa, Tundra umarłaby z głodu…
Nagle lisica orientuje się, że jej krzyk mógł zdradzić, gdzie się znajduje. Zamyka oczy, wsłuchując się w dobiegające do niej odgłosy. Na pewno ktoś ją usłyszał. Teraz jest zła nie tylko na Bodolfa, ale i na siebie samą. Była zła na siebie, że krzyknęła.
Jednak nic się nie dzieje. Czemu? Powinna zostać odkryta… Otwiera z powrotem oczy. Jak koniec jeszcze nie przyszedł, to lepiej uciec, zanim przyjdzie i będzie za późno… Tundra skacze i zaczyna biec w stronę, gdzie było więcej pagórków, by się schować. Nagle zatrzymuje się, dysząc ciężko. Przed nią znajduje się ogromne zamarznięte jezioro, przypominające taflę srebrnego lustra. Gdyby zaczęła je okrążać, by pójść na drugi brzeg, doszłaby tam jutro. Nie może zwlekać. Nie tylko musi uciekać i chować się, ale też jak najszybciej udać się w stronę Dengei, by pomóc Wilkom-Buntownikom. Musi więc przeprawić się przez lód. Stawia jedną łapę na tym wielkim lustrze, a widząc, że nie pęka, powoli wchodzi na nią czterema łapami. Stawiając je bardzo ostrożnie, by się nie poślizgnąć i nie nadepnąć na miejsca, w których tafla była wyjątkowo cienka, zaczyna przemierzać przeszkodę.
Słońce już zaczęło się zniżać, gdy dociera na środek jeziora. Teraz jest bezpieczna – ma lód ze wszystkich stron, chroniący ją od lądowych ataków. Mimo że jest zmęczona, nie zatrzymuje się: boi się, że gdyby jej ciężar za długo pozostał w jednym miejscu, lód mógłby pęknąć.
Nagle poślizguje się, ciężko uderzając całym lewym bokiem i głową. Syczy z bólu, a z pyska leci jej krew… Próbując wstać, zauważa, że w miejscu, gdzie upadła, zrobiło się małe pęknięcie… Próbuje zrobić krok, ale znów syczy z bólu: jej łapa zaczyna puchnąć… Nie może się ruszyć z miejsca. Wciąż krwawi, a lewy bok strasznie boli. Jest przestraszona, ciężko oddycha. Znów próbuje postawić łapę, ale szybko reaguje na ponowny napływ bólu, traci równowagę i ponownie spada w tym samym punkcie. Pęknięcie powiększa się, a ona nie może zrobić nic, by wstać i uciec. Czuje, jak jej sierść zaczyna nasiąkać wodą, która wylewa się na zewnątrz przez szparę… Powoli znajduje się na małej kiwającej się „tratwie”, oddzielonej od reszty jeziora przez pęknięcie. Nagle większa fala kołysze krą tak, że Tundra zaczyna się powoli z niej zsuwać. W końcu trzyma się lodowej tafli tylko przednimi łapami, a zaraz potem kra tak się kołysze, że Tundra spada z piskiem i z chlupotem w lodowatą, czarną wodę jeziora.
Przerażona próbuje ze wszystkich sił popłynąć ku powierzchni, ale łapa, którą uderzyła dwa razy w lód, tylko jej ciąży prowadząc na dno. Nawet gdyby dała radę popłynąć w górę, w stronę światła, które prześwituje przez szczelinę, nie mogłaby z powrotem wdrapać się na powierzchnię. Zmęczona i obolała, zamyka tylko powieki i poddaje się opadaniu, zostawiając za sobą strużkę krwi, która powoli unosi się do coraz bardziej odległej powierzchni jeziora…
Sofia Di Ascenzi
Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!