Rysunek

Zapraszam Was do przeczytania mojej opowieści „Opowiem Ci o Bengalii”. Raz w miesiącu pojawi się jej nowy odcinek.

Sofia Di Ascenzi

Rozdział 2, “Tayron. Narada Wilków, flashback”

Wilczy Zamek jest wielką siedzibą wilków, znajdującą się pod ziemią i składającą się z tysiąca komnat wyżłobionych w czeluściach ziemi. Skryte do niej wejście jest dobrze strzeżone, a o swoim położeniu wiedzą tylko Król Wilków, straż, kucharze, żołnierze, służący, posyłkowie (którzy żyją w pałacu i komunikują ludowi o decyzjach króla) i generałowie armii. W środku wielkiej “nory” znajdują się sypialnie dla wszystkich wtajemniczonych, sala tronowa, pokoje, w których żołnierze ćwiczą trudne i niebezpieczne sztuki walki i Wielka Sala, gdzie przy prostokątnym, drewnianym stole odbywają się wielkie narady. Do tego liczne magazyny z żywnością i zbrojami dla wilczych żołnierzy. Liczne niepotrzebne korytarze, rozwidlenia i ślepe zaułki, rozświetlone jedyne przez pochodnie, służą temu, aby niepożądani goście zabłądzili i zginęli z głodu w nieskończonych korytarzach i pokojach, pełnych pułapek. Jedynie osoby mieszkające w Pałacu posiadają mapę zamku. Sprzedanie jej, zgubienie czy pokazanie komukolwiek grozi karą śmierci. Zarówno zdrajców, jak i wszystkich tych, którzy dowiedzieli się o wyglądzie i o położeniu zamku czeka ta sama kara.

W Wielkiej Sali właśnie odbywa się narada: przy stole siedzą wilki. Niektóre mają szarą sierść, inne czarną lub brązową, Inne matową… różnią się też wyglądem: niektóre są umięśnione, inne mniejsze, niektóre są zdrowe, a jeszcze inne mają sporo ran i obrażeń. Mimo iż każdy wygląda inaczej, wszystkie mają coś wspólnego: dzikie, jadowicie żółto-złote lub błękitne ślepia ze strasznie cienkimi źrenicami… są one oznaką i dowodem na to, że w ich żyłach płynie czysta krew prastarego rodu wilków. tylko jego członkowie są tolerowani na terytoriach Tayrona.  Każdego obcego, spoza wilczego rodu, kto wejdzie na wilcze ziemie, spotyka straszliwa śmierć. Wilki z reguły są bezlitosne, nie maja skrupułów. Karmander jest jedynym wyjątkiem.

Teraz najważniejsi ministrowie i senatorzy siedzą przy wielkim stole, ich oczy zwrócone są w tym samym kierunku, w dół, ku ziemi. Nikt nie śmie wymówić żadnego słowa ani wykonać najmniejszego ruchu. Na głównym miejscu, w ogromnym pokrytym świeżym mchem fotelu, siedzi sam Tayron. Z najwyższego miejsca patrzy na wszystkich chłodnym wzrokiem, jego oczy mają lodowato niebieski kolor, szczegół którym szczycą się tylko wilki z królewskiej rodziny. Jego srebrna sierść połyskuje przy migoczącym świetle pochodni rozświetlających wnętrze pomieszczenia. Nagle przejmująca cisza zostaje przerwana przez jego zimny głos, który odbija się echem po sali:

-Czy są wszyscy?

Po sali podnosi się cichy przytakujący szmer, który jak kojąca muzyka wypełnia wszystkie zakamarki. Nikt z zebranych nie śmie się poruszyć, zbyt przerażony by spojrzeć w twarz własnego króla.

-A więc, możemy zacząć. – Odzywa się swym drażniąco aroganckim Głosem Tayron.

– Jak wiecie, parę miesięcy temu, mój ojciec, król Wilków, Bodolf, Wielki Zdobywca, Władca Żądny Krwi, Król Wszelkich Ciemności, Pan Czarnej Magii Księżyca zginął.  Wielka wojna została przegrana przez wilki, które schowały się w cieniu. Ale ja, nowy król królestwa wilków Dangei, chcę wyłonić wilki z cienia, zrobić z nich nowych zdobywców i nowych władców Bengali!

Rozlegają się wiwaty.

-Ale jak tego dokonać? Pewnie się zastanawialiście. A więc, moi przyjaciele, zdecydowałem się rozpętać nową Wielką Wojnę: Wilcza Armia w końcu zatriumfuje, a ja dokończę plany  i zrealizuję sny mego ojca: zawładnąć całą Bengalą!

Znów rozlegają się wiwaty, ale tym razem głośniejsze:

-Niech żyje król Tayron!

-Niech żyje Wilcza Armia!

-Niech żyje szlachetny ród wilków!

Tayron z nieukrywanym zadowoleniem patrzy na to widowisko. Na ten głośny chór wilczych okrzyków na jego cześć. Tego mu było trzeba. Jego pycha potrzebowała poklasku tłumu i wszechobecnego uznania. Usatysfakcjonowany wychodzi z sali zostawiając wciąż skandującą jego imię watahę wilków

Na tym kończy się narada. Posyłkowie rozpowiadają ludowi o wojnie i nawet jeżeli prawie we wszystkich domach czuć jest podniosłą i pełną radości świąteczną atmosferę, są też tacy, którzy słysząc o wojennych planach, płaczą w ciemności ukrywając przed światem swoje łzy smutku i boleści. Są też tacy, którzy uciekają z Dangei w obawie o swoje życie. Są też tacy, którzy przekazują tę wiadomość tym, którzy nie są wilkami. Są też tacy, którzy zaczynają fabrykować broń.  Wszystkim nie podoba się jednak jedna rzecz: że może zginą ich bliscy, że może zginie wiele niewinnych istnień, że może zginą wilki z wilczej armii, które też nie chcą zabijać, bo mają dobre serce. I mają rację: Wielka Wojna ponosi wiele strat. Ale nie ma zła, które nie może zostać pokonane.


⮜ Poprzedni rozdział Następny rozdział ⮞

Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!