Oglądając stary album fotograficzny, wpadło mi w ręce moje zdjęcie, kiedy byłam małą, dwuletnią dziewczynką. Dystyngowana i urzekająca elegancją i urodą starsza pani uśmiechała się na nim do mnie, a jej wzrok emanował cichym przesłaniem. Nie wiem, co wówczas myślała i do mnie mówiła, ale po latach mam wrażenie, że chciała mi powiedzieć: „Pamiętaj!”. Kierowana ciekawością zaczęłam dopytywać mamy i babci, bo one także były obecne na tym zdjęciu, kim jest ta osoba. Tak zaczęła się opowieść mojej mamy o Pani Irenie Renacie Anders, którą poznała i z którą w 2004 r. podróżowała wzdłuż linii Gustava do Osimo. Mama bardzo ucieszyła się z mojego zainteresowania i z radością przekazała mi wspomnienia tamtych wydarzeń i dni.

Pani Irena Anders przybyła na Monte Cassino, witana przez wszystkich z wielką radością i sympatią, aby uczestniczyć w 60. rocznicy bitwy pod Monte Cassino. Przybywała tutaj każdego roku, dokąd miała siły, aż do śmierci w 2010 r., aby dawać świadectwo o swoim mężu – generale Władysławie Andersie. Tym razem uroczystości były wyjątkowe, bo na 60-lecie bitwy przybyły najwyższe władze państwowe, na czele z Prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Był również obecny uczestnik walk pod Monte Cassino Prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski z małżonką.

Panią Irenę Anders przyjmowano wszędzie z wielką radością. Na spotkania z nią przychodziło wiele wzruszonych osób, często uczestników walk bądź ich potomków. Przychodzili także liczni Polacy mieszkający w miejscach, gdzie II Korpus Polski walczył o niepodległość Włoch. W Osimo uczczono pamięć gen. Władysława Andersa, inaugurując skwer poświęcony jego pamięci. Wszędzie proszono Panią Irenę Anders, aby wspominała męża i zaśpiewała słynną pieśń „Czerwone maki”.

Podczas wizyty w siedzibie polskich franciszkanów w Santa Severa, Pani Irena opowiedziała uczestnikom spotkania o tym, jak powstała ta słynna pieśń, o jej pierwszym wykonaniu oraz o przygotowaniach do bitwy pod Monte Cassino. Ta polska pieśń wojskowa związana jest z bitwą o Monte Cassino.

Tytuł nawiązuje do kwiatów, które w czasie bitwy rozkwitały na zrytych pociskami wzgórzach. Być może autor sugerował się też dostępnymi mu relacjami żołnierzy walczących trzydzieści lat wcześniej nad Sommą, których wspomnienia (w tym słynny wiersz „In Flanders Fields”) pełne są porównań kwitnących maków do krwi poległych. Pieśń powstała w nocy z 17 na 18 maja 1944 roku, na kilka godzin przed zdobyciem klasztoru, w siedzibie Teatru Żołnierza Polskiego przy 2 Korpusie Sił Zbrojnych w Campobasso, gdzie artyści występowali dla 23 Kompanii Transportowej. Pani Irena wspominała generała Andersa, który siedział w bezruchu, z kamienną od napięcia twarzą, widząc już oczami wyobraźni krwawe walki dnia następnego.

Autorem słów był Feliks Konarski (znany pod pseudonimem artystycznym Ref-Ren, znany przed wojną śpiewak operetkowy i kompozytor piosenek), zainspirowany prowadzonymi w pobliżu walkami. Konarski, słysząc daleki grzmot dział zapowiadających drugie polskie natarcie na klasztor, napisał naprędce tekst i obudził Alfreda Schütza, kompozytora i dyrygenta, również żołnierza 2 Korpusu, który w kilka godzin napisał muzykę. Melodię charakteryzuje duży ambitus (oktawa + seksta wielka) oraz stosunkowo trudna linia melodyczna (melodia moduluje z tonacji durowej w zwrotce do jednoimiennej molowej w refrenie, zawiera też chromatykę).

Ciekawy jest dodatkowy wątek praw autorskich do tej pieśni, o którym opowiedziała mi mama. Mama poznała byłego konsula generalnego z Monachium pana Przemysława Gembiaka, który opowiedział jej historie odzyskania przez Polskę praw autorskich do tej pieśni, w co był silnie zaangażowany, ze wsparciem Polonii na całym świecie.

Zbiegiem prawnych okoliczności, po bezpotomnej śmierci w 2004 r. żony A. Schütza, która mieszkała w tym czasie w Monachium, prawa autorskie, a tym samym i tantiemy, przeszły na bawarską organizację zarządzającą prawami autorskimi (odpowiednik polskiego ZAiKS-u). Strona niemiecka, znając znaczenie tej piosenki dla Polaków, teoretycznie nie czyniła przeszkód w przejęciu praw do pieśni przez Polskę (w 2004 działania podjęła Biblioteka Polskiej Piosenki z Krakowa), jednak wszelkie próby okazały się bezskuteczne, a Polska zmuszona była płacić na rzecz niemieckiej GEMY tantiemy za korzystanie z pieśni. W 2014 Konsulat Generalny RP w Monachium podjął intensywne działania w celu przejęcia praw do pieśni, dzięki czemu 15 września 2015 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP podpisało z Ministerstwem Kultury Landu Bawarii umowę, w myśl której Niemcy zrzekły się wszelkich praw i roszczeń do pieśni, przekazując je na rzecz Polski – tym samym Polska stała się wyłącznym właścicielem praw do „Czerwonych maków”.

Dzięki konkursowi zorganizowanemu przez Szkołę Polską w Rzymie we współpracy z Fundacją „Być Polakiem” generał Władysław Anders pojawił się ponownie już w mojej osobistej historii, w bardzo interesującej opowieści Pani Wandy Gawrońskiej o swojej matce Lucianie Frassati z okresu II wojny światowej. Spotkała się ona sześciokrotnie z Benito Mussolinim, u którego zabiegała o uwolnienie więzionych przez hitlerowców profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskutek tej interwencji nazistowskie władze uwolniły wszystkich uczonych urodzonych przed 1900 r.

Pani Wanda opowiedziała mi interesującą historię związaną z tym wydarzeniem. W imieniu uratowanych profesorów Luciana ofiarowała Mussoliniemu książkę z dedykacją ich kolegi – ojca Józefa Marii Bocheńskiego. Przekazała w tym celu swój prezent ślubny: unikatowy album z ilustracjami dzieł Wyspiańskiego. Luciana osobiście podyktowała polskiemu zakonnikowi dedykację w języku włoskim. W 1944 r. album znaleźli polscy żołnierze w ruinach prywatnej rezydencji Mussoliniego w Rocca delle Camminate: „I 103 professori dell’Università di Cracovia ritornati dal martirio teutonico grazie a Voi, Duce, rivolgono il loro pensiero costante e grato d’avere ancora una volta dimostrato al mondo il valore, la fama e la reazione della cultura italiana. A nome dei colleghi, J.M. Bocheński, professore dell’Università Jagiellonska di Cracovia”. Komendant II Brygady Strzelców Karpackich płk Lachowicz przekazał ją gen. Władysławowi Andersowi, który natychmiast zdał sobie sprawę ze znaczenia owej publikacji. „Wyspiański” następnie trafił do londyńskiego Instytutu Sikorskiego, skąd zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach na kolejne 70 lat i odnalazł się w prywatnym domu w Polsce, u syna zmarłego teatrologa. Obecnie jest przechowywany w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie został przekazany 8 listopada 2004 r.

Po latach Ambasadorem RP w Rzymie została nominowana córka generała Andersa Anna Maria Anders, jej nominacja zbiegła się z 50. rocznicą śmierci Jej ojca. Niestety pandemia COVID-19 pomieszała wszystkim szyki i rocznicowe uroczystości zostały odwołane ze względów zdrowotnego bezpieczeństwa. Naszym klasom maturalnym udało się – przed całkowitym zablokowaniem państwa – zorganizować studniówki w siedzibie Ambasady RP w Rzymie, gdzie poznałam Panią Ambasador. Podczas rozmowy Pani Ambasador przekazała mi dwa marzenia gen. Andersa: „Ojciec marzył o wolnej Polsce i jak widzę Polskę teraz, to uważam, że ona jest wolna. Drugim jego pragnieniem było, aby ofiara i poświecenie żołnierza polskiego były docenione i uznane na całym świecie”. Oba życzenia córka generała Andersa wypowiedziała w obecności polskiego prezydenta Andrzeja Dudy i włoskiego prezydenta Sergio Mattarelli w 75. rocznicę bitwy pod Monte Cassino.

Masyw Monte Cassino wraz ze znajdującym się na wzgórzu klasztorem benedyktynów był w czasie drugiej wojny światowej kluczową niemiecką pozycją obronną na tzw. linii Gustawa, mającą uniemożliwić aliantom zdobycie Rzymu. 18 maja 1944 r. po niezwykle zaciętych walkach zdobył je 2 Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa. W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.
Na przełomie 1944 i 1945 r. powstał pomiędzy wzgórzami Monte Cassino i „593” polski cmentarz wojskowy, na którym spoczywa 1072 poległych żołnierzy Rzeczypospolitej. Po śmierci dołączyli do swoich żołnierzy generał Władysław Anders w 1970 r. i generał Bolesław Bronisław Duch w 1980 r.

Tutaj, na Monte Cassino, gdzie polscy żołnierze oddali „Ducha Bogu, ciało Włochom, a serce ojczyźnie” jeździłam ze Szkołą Polską w Rzymie, teraz jeździ tutaj także mój brat Janek. Myślę, że każdy z nas, kto urodził się we Włoszech, bądź jest związany z Italią, bo tutaj mieszka ze względu na swoich rodziców, utożsamia się z tym miejscem i nosi je w swoim sercu.

Ta moja opowieść to mozaika różnych wspomnień, które pozostawiły w moim sercu za każdym razem przesłanie o tym, żeby „pamiętać”, żeby ofiara życia polskiego żołnierza miała sens i nie poszła na marne.

Ambasador Anna Maria Anders podkreśliła, że: „Ważna cześć mojego życia to opowiadanie innym o generale Władysławie Andersie, pielęgnowanie pamięci o nim, przekazywanie wiedzy młodzieży, uczenie patriotyzmu, żeby coś dla Polski zrobić i kontynuować pracę ojca. Chcę zapisać o nim ostatni rozdział”. To aluzja do książki autorstwa ojca Władysława Andersa „Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939–1946” napisanej w Londynie na uchodźstwie. Książka została przetłumaczona także na język włoski. W dedykacji dla mojej mamy Pani Ambasador napisała m.in.: „[…] pamięć o Monte Cassino niech pozostanie w sercach Twoich dzieci Alicji i Janka”.

PAMIĘTAM!

Alice Lucia Facente


Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!