Walentynki – dla niektórych święto miłości, a dla innych jeden z najgorszych dni w roku. Dla mnie jednak to idealna okazja, żeby podzielić się wiedzą o włoskich miłosnych legendach, które poznałam, mieszkając przez 22 lata we Włoszech.
Tytuł miasta romantyczności jest już zajęty przez Paryż, jednak Włochy wygrywają miano kraju miłości, która często występuje w mitach i legendach, niezależnie od miast, w których mają miejsce i z których się wywodzą.
Legend jest niezliczona ilość, więc postanowiłam zaproponować ranking pięciu – moim skromnym zdaniem – najciekawszych i poruszających.
Miejsce 5: Drewno z miasta Maenza
Na piątym miejscu tradycja miasta Maenzy, położonego na południu Lacjum, wedle której każdy zalotnik starający się o rękę ukochanej musiał przynieść udekorowany wstążkami kawałek drewna w podarunku przyszłym teściom. Jeżeli ojciec kładł kawałek drewna obok kominka, związek pary był mile widziany, w przeciwnym razie ojciec oznajmiał „Nun ci sta gliu posto vicino a gliu foco” – co znaczyło, że nie ma miejsca obok kominka i tym samym, że nie wyraża zgody.
Ta tradycja wywodzi się z pogańskiego obrzędu: umieszczenie kawałka drewna obok kominka znaczyło oddanie danej osoby w opiekę bóstw Lari, odpowiadających za ochronę rodzinnego domu.
Miejsce 4: Nimfa Egeria
Również w regionie Lacjum, w miejscowości Nemi, znajduje się „taras zakochanych” – zapierający dech w piersiach punkt widokowy nad jeziorem Nemi. Jego nazwa wiąże się z legendami, których akcje rozgrywają się właśnie w tej przepięknej okolicy.
Bohaterami jednej z nich są Numa Pompilio, drugi w historii król Rzymu, oraz nimfa Egeria. Legenda głosi, że król – powszechnie znany z ustanowienia głównych pogańskich kultów rzymskich – próbując zrozumieć wolę bóstw, zwykł spacerować po licznych lasach wokół Kapitolu. Pewnego razu zagubił się wśród drzew w dolinie Tybru, zamieszkanej właśnie przez Egerię. Religijny duch władcy zafascynował Nimfę tak, że ta zapragnęła go poznać, zostając początkowo jego doradczynią i powierzając mu poufne informacje na temat duchownego świata, a następnie żoną. Ich miłość była tak prawdziwa i głęboka, że kiedy król umarł, Egeria była tak bardzo zrozpaczona, że widząc jej płacz, bogowie postanowili się nad nią zlitować i przemienić ją w źródło. Według innej wersji nimfa sama roztopiła się z uronionych z rozpaczy łez, tworząc w ten sposób źródło noszące do dziś jej imię.
Miejsce 3: Aci i Galatea
Miejsce trzecie należy do legendy, która przeniesie nas na Sycylię, gdzie majestatyczny wulkan Etna jest świadkiem za razem pięknej, jak i fatalnej miłości pomiędzy pastuszkiem Aci i nereidą Galateą. Według legendy cyklop Polifem mieszkający w wulkanie Etna, zadurzył się nieodwzajemniony w Galatei, gdyż Nereida kochała Aciego. Gdy pewnego dnia Polifem ujrzał kochanków całujących się na brzegu morza, zaślepiony gniewem i nienawiścią postanowił się zemścić – chwycił wulkaniczny głaz i rzucił nim w pastuszka, uśmiercając go na miejscu. Na wieść o śmierci ukochanego Galatea przemieniła krew spływającą spod głazu w strumień Akis, na cześć poległego Aciego. W miasteczku Capo Molini znajduje się małe źródło nazwane „u sangu di Jaci”, ze względu na jego czerwonawy kolor.
Inna wersja legendy głosi, że na skutek uderzenia ciało pastuszka zostało poćwiartowane na 9 części, które opadając, utworzyły 9 miast, nazwa każdego z nich zaczyna się właśnie jego imieniem: Aci Castello, Aci Trezza, Acireale, Aci Catena, Aci San Filippo, Aci Platani, Aci Santa Lucia, Aci Bonaccorsi i Aci Sant’Antonio.
Miejsce 2: Orio i Melusina
Kiedy słyszy się „miłość” i „północne Włochy” w jednym zdaniu łatwo przychodzi na myśl historia Romea i Julii w Weronie, jednak w Wenecji chodzą słuchy o tak samo, jak nie bardziej, tragicznej miłości. Bohaterem legendy jest rybak Orio, który pewnego wieczoru podczas codziennego łowiska przypadkowo złapał w swoją sieć przepiękną syrenę Melusinę. Wypuściwszy ją, zakochał się w niej odwzajemniony i pewnego dnia oświadczył się syrenie. Melusina zgodziła się za niego wyjść pod warunkiem, że nie spotkaliby się w żadną sobotę przed ślubem. Trzeciej soboty Orio nie mógł się oprzeć ciekawości i przybywszy do ich stałego miejsca spotkań, zamiast Melusiny zastał ogromnego i strasznego węża, ponieważ nad syreną ciążyła klątwa, którą tylko prawdziwa miłość i ślub zdołały złamać. Orio był zbyt zakochany i zdecydowany, aby poddać się złym czarom i postanowił poślubić Melusinę, która uwolniona od klątwy przemieniła się w kobietę i urodziła rybakowi trójkę dzieci. Małżeństwo żyło szczęśliwie, dopóki Melusinę nie dopadła nieuleczalna choroba, na której skutek umarła. Orio został sam i musiał podejmować się coraz cięższej pracy, aby zdołać utrzymać rodzinę. Jednak ku jemu zdziwieniu, każdego wieczoru wracał do idealnie uporządkowanego domu. Niedowierzając, pewnego dnia postanowił wrócić wcześniej z pracy, aby móc podziękować temu, kto potajemnie mu pomagał. W domu zastał ogromnego węża. Przestraszony i w obawie o bezpieczeństwo dzieci bez zastanowienia zabił bestię. Nie zastał już jednak nigdy więcej uporządkowanego domu i tak , zdał sobie sprawę z tego, że z jego rąk zginęła jego żona Melusina.
Tam, gdzie według legendy znajdował się dom Oria i Melusiny (dzisiejszy Sottoportego dei Preti), zostało umieszczone serce z czerwonych cegieł. Mówi się, że każdej parze, która go razem dotknie, jest przeznaczona nieskończona miłość.
Miejsce 1: Słowik z Sassolungo
Na pierwszym miejscu legenda, która skradnie serca miłośników gór, gdyż ostatnia historia ma miejsce w Trydencie – Górnej Adydze. W zamku u stóp góry Sassolungo mieszkała przepiękna księżniczka, która pewnego dnia ujrzała przez okno, jak słowik z trudem próbował wydostać się z krzewu. Zmartwiona postanowiła wyjść na dwór. Tam zauważyła ptaka drapieżnika, który ostentacyjnie grzebał w krzewie. Księżniczka natychmiast odpędziła drapieżnika, a schowany w nim słowik zaczął mówić ludzkim głosem. Chcąc podziękować za uratowanie życia, podarował księżniczce umiejetność przemienienia się w słowika, gdyby tylko tego zapragnęła. Ostrzegł ją też, że tylko smierć bliskiej jej sercu osoby mogłaby na zawsze złamać zaklęcie.
Księżniczka na początku korzystała z daru jedynie po to, aby śpiewać na gałęziach w pobliżu jej zamku. Po paru dniach nabyła wystarczająco dużo odwagi, aby wyruszyć w dal. Fruwając nad nowymi ziemiami natknęła się na stado złowrogich kruków, przed którymi postanowiła się ukryć. Zmęczone lotem kruki zatrzymały się nieopodal kryjówki słowika. Rozmawiały o pewnym samotnym księciu, mieszkającym w zamku Vallenosa.
Zaciekawiona księżniczka postanowiła pofrunąć w tamtą okolicę i ujrzeć na własne oczy księcia. Nie musiała długo czekać. Zastała go wracającego z polowania i postanowiła zaśpiewać, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Na początku przestraszyła się, gdy książę spojrzał w jej stronę, ale gdy usłyszała jego prośbę o kontynuowanie, nie mogła mu odmówić. Od tamtej pory przemieniona w słowika księżniczka nie odstępowała księcia na krok.
Pewnego dnia zmartwiony o własne zdrowie książę postanowił udać się do Sàlvana, ducha lasu, w nadziei że ten zdradzi mu lekarstwo na złe samopoczucie. Starzec rzekł, że dolega mu jedynie miłość do kobiety.
Książę był znany z tego, że nigdy nie ujrzał kobiety na oczy, jednak spoglądając na ptaszka u jego boku, ujrzał w nim kobietę i oświadczył się jej. Przestraszony słowik odfrunął, zostawiajac pogrążonego w smutku księcia – powrócił do własnego królestwa.
Pewnego dnia podczas lotu słowik został zaatakowany przez drapieżnika, lecz zdołał mu uciec, ukrywając się w krzaku. Tamtą drogą przechodził baranek, z którym słowik zaczął rozmawiać, powierzając mu strach drapieżnikiem i
jego okrucieństwem. Baranek natomiast uświadomił słowikowi, że przecież też dopuścił się okrucieństwa – morderstwa – i skierował go do pałacu księcia, aby się o tym sam przekonał.
Przerażony słowik pofrunął do zamku i u stóp jednej z wież ujrzał martwe ciało księcia. Zakochany w księżniczce książę uzależnił się od pięknego śpiewu słowika tak, że gdy ten odleciał, stracił sens życia. Zrozpaczony słowik odleciał i powrócił do domu, jednak gdy zapragnął przemienić się z powrotem w księżniczkę, nie udało mu się to, gdyż książę stał się nieoczekiwanie osobą bliską sercu księżniczki.
Legenda głosi, że po dziś dzień w górach Ladyńskich słychać od czasu do czasu przepiękny, jak i przepełniony smutkiem śpiew księżniczki – słowika z Sassolungo.
Niestety większość tych legend nie cieszy się szczęśliwym zakończeniem, jednak fakt, że ich historie, czy to prawdziwe, czy zmyślone, przetrwały do dziś, to być może największy dowód na to, że miłość zdoła pokonać nie tylko smierć, ale przede wszystkim czas.
Drodzy czytelnicy, mam nadzieję, że udało mi się Was zaciekawić i wzbudzić w Was pozytywne emocje. Życzę Wam udanych Walentynek.
Martyna Chmielewska
Lubisz portal polonijny POLONIA TO MY? Dziękujemy!
Polub też nasz fanpage na Facebooku i udostępnij posty.
Powiedz o nas znajomym; jesteśmy też na Instagramie!